7 nieporozumień w pracy freelancera

7 stereotypów w pracy freelancera

 

Kiedy zaczynasz karierę projektanta stron www, masz prawo czuć się jak wizjoner, być pełnym nadziei, optymizmu i nieposkromionej kreatywności. Wszystko jest w porządku, dopóki nie zaczniesz na swojej drodze spotykać klientów, którzy zamieniają cię… w kompletnego cynika. Nawet jeśli twój zleceniodawca wie, czego chce, niekoniecznie musi rozumieć inne kluczowe zagadnienia związane z twoją rolą. Jak poradzić sobie z najczęstszymi nieporozumieniami w pracy freelancera?

7 nieporozumień w pracy freelancera
Źródło obrazka: pixabay.com/pl/users/tookapic-1386459/

1. Elastyczne godziny pracy

Problem: Są zleceniodawcy, którzy uważają, że skoro nawiązaliście współpracę, w zasadzie posiadają cię już na własność. Uważaj na ten typ! Potrafią zamęczać mailami z pytaniem o postępy, zmieniać całą koncepcję zaawansowanego projektu, domagać się nieskończonej ilości poprawek, tworzenia nowych dodatków na stronę, a kiedy nie odpowiadasz na ich prośby – na przykład dlatego, że musisz spać – dostają szału.

Problem powstaje, kiedy nie wyjaśniasz dokładnie twojego sposobu organizacji czasu oraz godzin, w jakich pracujesz. Jeśli nie powiedziałeś wprost, że nie pracujesz w weekendy, klient będzie pewny, że właśnie to robisz; jeśli nie określiłeś, w jakich godzinach jesteś dostępny, klient uzna, że jako freelancer będziesz odpowiadał na jego telefony całą dobę, bo to właśnie oznacza nielimitowany czas pracy.

Rozwiązanie: Współpracę zacznij od wyjaśnienia, w jakich godzinach pracujesz i jaki jest twój system organizacji czasu – bo na pewno jakiś masz, prawda? Dzięki temu twój zleceniodawca nie będzie oczekiwał odpowiedzi na maila w sobotę późnym wieczorem. Jeśli to możliwe, nie podawaj swojego prywatnego numeru telefonu, tylko służbowy, który będziesz mógł zignorować lub.. wyłączyć. Ten typ klienta zechce zadzwonić do ciebie w niedzielę wcześnie rano, żeby przedstawić ci nowy fantastyczny pomysł, na jaki właśnie wpadł.

2. Za wysokie oczekiwania

Problem: Do pewnego stopnia web designer jest odpowiedzialny za optymalizację strony, prędkość jej ładowania i szeroko pojęte UX. Ostatnio do tych określeń dołączyło jeszcze popularne słówko „viral” – jeśli masz pecha, możesz natrafić na klienta, który chce, żeby wszystko było „viralowe” i zyskiwało rosnącą popularność wśród użytkowników bez żadnych nakładów na promocję, tylko za sprawą samej idei, która stoi za designem.

Dla twojego klienta strona „viralowa” może oznaczać różne rzeczy: od poziomu usability przez indeksowanie na wysokich pozycjach aż po niższe koszty promocji i popularność, która przełoży się na szybki zysk. Pokusa jest duża, zwłaszcza dla młodych projektantów, którzy uważają, że są na bieżąco ze wszystkimi nowinkami i trendami. Mimo to, jeśli nie jesteś w stanie zapewnić setek nowych użytkowników, nie obiecuj tego. Proste.

Rozwiązanie: Na samym początku powinieneś wyjaśnić klientowi, że aby zrobić z jego strony hit internetu, potrzebuje innego typu usług, niekoniecznie tych, które ty świadczysz. Lepiej, abyś poinformował go o tym wcześniej, zamiast udawał, że dokonasz cudu, bo w konsekwencji będziesz musiał zmagać się z niezadowolonym i rozczarowanym klientem. Dzięki dobrej komunikacji możesz oszczędzić sobie frustracji z powodu oczekiwań zleceniodawcy.

3. Kiedy klient wie lepiej

Problem: Animowane logo, fikuśny kursor, trochę muzyki z auto-odtwarzacza, kilka zabawnych pop-upów – graficy dodadzą tu pewnie gradient rodem z clipartów Worda i Comic Sans. Wszystkie te trendy i nowinki sprzed dwudziestu lat z jakiegoś powodu wciąż cieszą się popularnością wśród klientów, którzy upierają się, że „wiedzą, czego ludzie chcą”.

Rozwiązanie: Niezależnie od tego, jak złe są pomysły twojego klienta, postaraj się nie robić mu afrontów – to jednak twój zleceniodawca i nie chcesz przecież, aby wasza współpraca od początku obfitowała w sytuacje stresujące dla obu stron. Daj mu do zrozumienia, że wiesz, co robisz. Jako projektant masz tylko jeden obowiązek: nie poddawać się złym pomysłom i nie wprowadzać ich w życie.

4. Strach przed przestrzenią

Problem: Jak często po przedstawieniu projektu słyszysz od klienta, że on wpadłby na coś takie w pięć minut, a w ogóle jest za dużo pustego miejsca i może by tak powiększyć logo?

Wszyscy potrzebujemy przestrzeni i ta zasada w oczywisty sposób dotyczy także stron internetowych. Pusta przestrzeń nie oznacza, że web designer nie miał pomysłu, czym ją wypełnić ani że nie przemyślał projektu do końca. Tak naprawdę wpasowanie pustej przestrzeni w elementy strony wymaga głębokiego przemyślenia projektu i jeszcze szczypty wyczucia, którą nie każdy posiada.

Rozwiązanie: Tak się składa, że obecnie „na fali” jest pusta przestrzeń i minimalizm – co nie znaczy, że za kilka lat wszystko się nie odmieni. Na razie najważniejsze jest, aby twój zleceniodawca zrozumiał, że ludzie odwiedzający jego stronę automatycznie kojarzą jej wygląd z profesjonalizmem. To także znak, na ile firma nadąża za najnowszymi standardami nie tylko w projektowaniu graficznym, ale również w samym prowadzeniu biznesu.

5. Strona responsywna i aplikacja mobilna

Problem: Klienci mają także tendencję do mylenia strony przystosowanej do wyświetlania na urzeczeniach mobilnych z… aplikacją mobilną. Trudno o rzeczy, które mogłyby bardziej się od siebie różnić: aplikację możesz ściągnąć z płatnych i darmowych serwisów, aby zainstalować na swoim urządzeniu mobilnym. Są kompaktowe, służą do jasno określonych celów. I nie posiadają takich elementów jak zapisywanie się do newslettera, rozbudowana grafika, stopka oraz… wszystkie dodatki, które tak kochają klienci, w stylu wyskakujących okienek pop-up czy automatycznie odtwarzanej muzyki.

Strona responsywna z kolei to strona zaprojektowana tak, aby dostosowywała się do zmieniających się wielkości ekranów w urządzeniach mobilnych.

Rozwiązanie: to, co dla ciebie jest chlebem powszednim, niekoniecznie musi być oczywiste i zrozumiałe dla twoich zleceniodawców. Dlatego za każdym razem upewnij się, o jakiej usłudze dokładnie mówicie, aby nie okazało się, że klient spodziewał się i strony, i aplikacji, co przekracza twoje kompetencje.

Jeśli jednak jesteś w stanie zaprojektować oba te elementy, przedstaw zleceniodawcy szczegóły dotyczące każdego z nich, aby zrozumiał różnice między nimi i ocenił, co jest mu naprawdę potrzebne.

6. Zmiany, poprawki, serwis

Problem: kiedy zleceniodawca zapłaci za zrobienie strony, uważa, że do końca życia jesteś zobowiązany do dokonywania poprawek, odświeżenia wizerunku czy naprawiania potencjalnych usterek. Zaczyna się od czegoś niewielkiego, jak zmiana fontu albo koloru tła, a ponieważ nie wyceniłeś poprawek, klient oczkuje, że nie tylko wprowadzisz większe zmiany, ale także zrobisz to nieodpłatnie.

Rozwiązanie: jeśli nie podpisujesz umowy, która dokładnie wyszczególnia, co jesteś zobowiązany zrobić w ramach zapłaconego wynagrodzenia, zadbaj o dokładny i szczegółowy brief, w którym określisz czas, w jakim klient może poprosić cię o dokonanie zmian w ramach tego samego zlecenia – oraz ich zakres, abyś nie musiał budować nowej strony od podstaw.

Dobrym rozwiązaniem jest skorzystanie z usług useme. Serwis daje ci gwarancję, że otrzymasz wynagrodzenie, kiedy klient zaakceptuje dzieło, a zleceniodawca zyskuje pewność, że w ciągu tygodnia czasu, który ma na akceptację twojej pracy, zdąży przekazać ci listę ewentualnych poprawek.

Jeśli projekt, który przygotowujesz, jest większy, rozważ wydłużenie okresu „testowania”.

7. Zerwanie współpracy

Problem: Zleceniodawcom często się wydaje, że w każdej chwili mogą zrezygnować ze współpracy z tobą bez podania żadnej przyczyny, bo właśnie zmienili zdanie. Najgorsze jest to, że zmieniają zdanie nie tylko na początku współpracy, ale również pod koniec, kiedy w zasadzie twój projekt jest już gotowy.

Rozwiązanie: Tutaj również z pomocą może przyjść ci useme. Ponieważ problem regulowania płatności i dotrzymywania terminów wykonania zlecenia dotyczy obu stron, useme zabezpiecza nie tylko interesy zleceniodawcy, ale również wykonawcy. Po tym, jak zleceniodawca zdecyduje się na współpracę z tobą, jest zobowiązany do opłacenia faktury proforma, a środki zamrażane są na koncie do momentu, w którym nie zakończysz pracy. Dzięki temu możesz być pewny, że klient nie zmieni zdania, a ty nie stracisz możliwości zarobku.

Jesteś specjalistą w swojej dziedzinie i właśnie z tego powodu otrzymujesz zlecenia od ludzi, którzy nie mają twojej wiedzy, umiejętności i doświadczenia. Musisz pogodzić się z tym, że wiele rzeczy, które dla ciebie są oczywiste, dla klientów okaże się nowością. Cierpliwość, dokładne precyzowanie oczekiwań klienta i zakresu twoich obowiązków w briefie oraz mocna kontrola nad komunikacją – na przykład potwierdzanie ustaleń zawartych w rozmowach emailami – pomogą ci uniknąć nieporozumień w przyszłości.

A może masz inne doświadczenia w radzeniu sobie z trudnymi klientami? Co robisz w kryzysowych sytuacjach z nieporozumieniami? Chętnie przeczytamy o tym w komentarzach!

Zapisz