Czy warto pomagać?

Czy warto pomagać? Przeczytaj inspirujące historie freelancerów!

Stara mądrość mówi, że nie ma nic za darmo. Ponadto z roku na rok rozpowszechnia się tzw. “globalna znieczulica”. Tak zrodziło się moje pytanie, czy w dzisiejszych czasach istnieją ludzie, którzy bezinteresownie poświęcają swój cenny czas i zdolności dla innych?

Czy warto pomagać?
Źródło obrazka: pixabay.com/pl/users/Unsplash-242387/

Jak copywriterka/graficzka Gosia Zimniak wspierała działalność charytatywną

Okazuje się, że nawet zdolnym freelancerom opłaca się pracować charytatywnie. Bardzo ciekawe spostrzeżenie wyraziła Małgorzata Zimniak, copywriterka i graficzka pracująca jako freelancer [Blog Freelancerki]. Napisała mi, że „darmowa współpraca z fundacją to dobry pomysł dla osób, które zaczynają i chcą zdobyć doświadczenie, kontakty czy referencje (no i oczywiście dla tych, którzy po prostu chcą bezinteresownie pomóc). Wybierając organizację do współpracy warto kierować się swoimi wartościami, profilem działalności (ja idealnie trafiłam, ponieważ moim docelowym klientem jest kobieta i kobiecy biznes), myśleć lokalnie (dzięki temu łatwiej nam się zaangażować i raz po raz mamy okazję, żeby ‘wyjść do ludzi’, jeśli na co dzień pracujemy w domu)”.

Graficzka Agata Smok i nauka przez pracę charytatywną

Oprócz Małgorzaty na kilka moich pytań odpowiedziała również graficzka i moja imienniczka, Agata Smok [http://www.agatasmok.pl/]. Aktualnie Agata mieszka i pracuje w Belgii, a jako studentka pracowała jako wolontariusz dla KonternerART, mobilnego centrum kultury i sztuki w Poznaniu. W tym samym czasie wraz z Ewą Łowżył tworzyła serwis poświęcony architekturze modułowej, również pro bono [http://madeofboxes.pl]. W 2012 roku wspólnie z poznańską Modelarnią (modelarnia.org) graficzka prowadziła warsztaty dla mieszkańców poznańskiej Wildy w ramach Festiwalu Murali Outer Spaces oraz budowała  „meble miejskie” na zaniedbanym podwórku.

Agata przyznaje, że jako początkujący grafik musiała stworzyć sensowne portfolio. Właśnie w tym celu skupiła się na własnych projektach i projektach pro bono. „Projekty tworzone dla dobra publicznego pozwalają na kompleksowe zinterpretowanie zagadnienia, spotkania z klientami, czy przedstawicielami grupy docelowej. Jako początkujący projektant byłam w stanie ustalić, jak chciałabym, aby wyglądał mój proces projektowy, gdzie mam braki i co muszę jeszcze podszkolić”, napisała bardzo trafnie.

Zaskakująca jest informacja o wartości dzieła projektowanego dla organizacji charytatywnej. Według Agaty, dobrze jest powiadomić zleceniodawcę o pełnej wartości pieniężnej projektu. Po co? Klienci spoza sektora charytatywnego powinni znać wartość dzieła, bo jak to określiła graficzka, projekt nie jest „nic nie wart”, ale wręcz przeciwnie, ma swoją wartość.

Projektantka Emilia Schudy i praca charytatywna jako sposób na realizowanie siebie

Oprócz tworzenia portfolio praca charytatywna może być podparta innymi motywami. Projektantka Emilia Schudy [http://www.besidethepark.com/], która ma już za sobą etap pracy jako freelancerka i obecnie pracuje jako UX UI designer, napisała: „Pięknie byłoby odpowiedzieć, że były to wyłącznie ideały. Zastanawiając się nad tym chwilę dłużej, myślę, że spory wpływ miał mój wiek – najwięcej czasu poświęcałam na pracę charytatywną, gdy byłam jeszcze bardzo młoda i nie utrzymywałam się sama – w związku z tym, oprócz frajdy jaką dawała mi praca z dziećmi, mogłam nie skupiać się na zarobku, ponieważ miałam na to czas”.

Emilia kilka lat temu organizowała zajęcia i kolonie dla dzieci, będąc w harcerstwie. Wspierała także świetlicę terapeutyczną dla dzieci. Prace te trwały kilka lat i obejmowały regularne cotygodniowe spotkania. Ponadto wraz z Agatą Smok brała udział w festiwalu Outerspaces i akcji przebudowy podwórka dla mieszkańców ulicy Pamiątkowej.

Copywriterka Małgorzata Więcław i korzyści z pracy charytatywnej

Swoimi doświadczeniami podzieliła się ze mną także Małgorzata Więcław [blog copywritera], copywriterka z Gdańska, która brała udział w wielu akcjach charytatywnych. W niektórych wykorzystywała swoje umiejętności (w AKADEMII PRZYSZŁOŚCI przez dwa lata działała jako tutor i zajmowała się działem PR, a w Stowarzyszeniu na rzecz dzieci i młodzieży jeszcze jako uczennica liceum prowadziła biuro i organizowała eventy), inne polegały na zaangażowaniu społecznym (rok opieki nad osobą starszą we Flandrii, akcja zbierania paczek i funduszy dla dzieci potrzebujących ze świetlicy Nasz mikołaj ma moc).

Gosia podkreśla również: „Z reguły nie piszę tekstów jako wolontariusz, ale gdyby jakaś fundacja potrzebowała korekty/redakcji, to mogłabym się zgodzić za przysłowiowy ‘wpis do portfolio”. Copywriterka przyznaje również, że najważniejszymi powodami angażowania się w wyżej wymienione akcje są dla niej „chęć zrobienia czegoś więcej, spędzenia czasu w lepszy sposób niż bezproduktywne przeglądanie Facebooka, przekonanie, że warto pomagać” i wreszcie „chęć poznania nowych osób, sprawdzenia się przy nowych zadaniach, zdobycia trochę doświadczenia ‘przy okazji’ pomagania innym”.

Praca charytatywna i praca zawodowa – jak je pogodzić?

Niezmiernie ciekawił mnie fakt, jak wymienione w tekście dziewczyny łączą swoje życie prywatne i pracę zarobkową z pracą charytatywną. Dlatego też zadałam im pytanie, czy udział w akcjach na szczytny cel nie przeszkadza w codziennym realizowaniu zleceń w celach zarobkowych? Tak jak się spodziewałam odpowiedzi były podobne. Aktualnie moje rozmówczynie nie biorą udziału w żadnych większych akcjach charytatywnych.

Kiedy mogły poświęcać więcej czasu na pracę w szczytnych celach, były na początku swej kariery zawodowej i, jak już wspominały, uzupełniały swoje portfolio. Małgosia Więcław wspomina, jak łatwo było łączyć naukę, pracę i wolontariat podczas studiów. Jak mówi, „cykliczne akcje pojawiały się tylko od czasu do czasu, a stałe zobowiązania zajmowały maksymalnie 2 godziny w tygodniu”.

Gosia Zimniak aktualnie czasami robi coś dla zaprzyjaźnionego wydawnictwa. Natomiast Emilia sporadycznie pomaga w organizacji warsztatów, jeśli jednak już deklaruje swoją pomoc, planuje ją w taki sposób, by nie kolidowała z pracą zawodową.

Jedynie Agata nadal regularnie wspiera akcje charytatywne. Podkreśla jednak, że na każdy rok ma ściśle określony czas, który jako firma może poświęcić na projekty własne oraz pro bono. Strukturę tego podziału wyjaśnia tak: „Kiedy organizacja zwraca się do mnie z interesującym zagadnieniem i pytaniem o pomoc, sprawdzam, ile czasu mi to zajmie na tle mojej rocznej rozpiski godzin. Jeśli projekt nadal wydaje się interesujący i mam zagwarantowaną swobodę twórczą, wówczas sprawdzam, czy udział w projekcie charytatywnym nie przeszkodzi mi w realizowaniu zleceń w celach zarobkowych. Jeśli potrafię pogodzić oba i utrzymać wysoki poziom entuzjazmu, to zabieram się do roboty”.

Kiedy praca za darmo nie jest charytatywna

Jak już zdążyłam się przekonać, wielu freelancerów grafików czy copywriterów krytykuje pracę za darmo. Poprosiłam moje rozmówczynie, aby pomogły mi zdefiniować różnicę między pomaganiem innym z wykorzystaniem swych szerokich umiejętności, a zwykłym wykorzystywaniem przez Zleceniodawców.

Graficzka Agata została wychowana w domu, w którym każdy robił coś, żeby pomóc innym, także nie broni się przed wykorzystaniem swoich talentów i możliwości, aby kontynuować tę praktykę. Jednak na moją prośbę odpowiada szybko, krótko i na temat: „Ja również oczywiście krytykuję bezzasadną pracę za darmo. Na tego typu pytania/maile nawet nie odpowiadam, nie lubię tracić czasu”.
Małgorzata Więcław wyraziła bardzo trafne stwierdzenie: „Przy wolontariacie chcę pomagać potrzebującym, a nie pracodawcom, którzy chcą oszczędzić na pracownikach”. Dodaje również, że każdy człowiek jest inny, ważne jest aby nie czuć się wykorzystywanym i aby pamiętać o idei pomagania innym.

Emilia w odpowiedzi przytoczyła fragment dialogu z filmu „Przypadek” Kieślowskiego, gdzie ojciec zwraca się do syna słowami: „Nic nie musisz. Nie musisz niczego. I to jest właśnie pointa tematu: nikt nikogo do niczego nie zmusza, albo pomagasz, albo nie, sam rozliczasz się z własnym sumieniem. „Każdy sam wie, co go uszczęśliwia” mówi projektantka. Jednak na temat pracy za darmo wyraża się jednoznacznie: „Wyzysk jest złem”. Temat ten podsumowała Gosia Zimniak, która nie zgadza się na pracę za darmo, gdy widzi, że projekt jest komercyjny, a do tego zleceniodawcę stać na wynagrodzenie. “I właśnie wydaje mi się, że w tym tkwi różnica między angażowaniem się w akcje charytatywne, a wykonywaniem zleceń za darmo”, mówi Gosia.

Tyle zrobisz dla siebie, ile zrobisz dla innych

Podczas pisania tego tekstu nasunęło mi się parę wniosków wynikających z wypowiedzi moich rozmówczyń. Praca pro bono jest bardzo dobrym sposobem na uzupełnienie swojego portfolio w początkowym etapie kariery. Dodatkowo jeśli jeszcze się uczysz lub studiujesz, jest to najlepsza metoda, aby zdobyć doświadczenia oraz pogłębić umiejętności interpersonalne, w tym poznać kolegów/koleżanki z branży, a także potencjalnych klientów na przyszłość. Studia to także okres, w którym masz jeszcze tyle czasu, aby połączyć naukę z wolontariatem. Niemniej jednak należy być osobą zorganizowaną, a akcje charytatywne wybierać tak, aby czerpać z nich satysfakcję i żeby praca przy projektach wzbudzała entuzjazm. Oczywiście każdy człowiek ma własne priorytety i już od samego początku kariery może starać się o praktyki czy staże w zagranicznych firmach, które nie oszczędzają na wynagrodzeniach nawet dla początkujących.

Z własnej perspektywy mogę dodać, że biorąc udział w akcjach organizowanych na szczytny cel oprócz swoistych korzyści, które zyskujesz dla siebie, kształtujesz również swój charakter i przewartościowujesz życie; budujesz pokorę, która jest bardzo ważną cechą w dalszej karierze zawodowej.

„Im dalej w las”, tym więcej obowiązków, mniej czasu i jak podkreśliła Pani Małgorzata Więcław „…wraz ze wzrostem umiejętności rośnie też chęć zarabiania”. Mimo to warto się czasem zatrzymać i pomóc innym, poświęcając choć parę godzin tygodniowo, tym którzy tego potrzebują.

Zapisz

Zapisz