Kto potrzebuje tłumacza pisemnego

“Po co komu dziś tłumacz pisemny?” – takie pytanie mogą zadawać sobie absolwenci studiów językowych, rozważając karierę tłumacza-freelancera. No właśnie, po co? Po co, skoro w Internecie dostępne są „translatory”, które za darmo są w stanie niemal „w locie” przetłumaczyć dowolną ilość tekstu za jednym naciśnięciem przycisku myszy? Nie dość, że są szybkie w działaniu, to jeszcze bezpłatne, dzięki czemu za darmo i dosłownie w kilka chwil można mieć tekst w wielu językach gotowy do opublikowania. Ale czy aby na pewno?

Kto potrzebuje tłumacza pisemnego
Tłumacz pisemny: zawód z przyszłością

Tłumaczenie maszynowe vs tłumaczenie “tradycyjne”

Bez wątpienia coraz lepsza jakość tłumaczeń prezentowanych przez translatory internetowe / silniki tłumaczeniowe w odniesieniu do najpopularniejszych języków sprawia, że rozwiązania te przybierają na popularności. Jednakże w dalszym ciągu technologia ta nie jest nieomylna i, choć szybka, niemal w każdym przetłumaczonym za jej pomocą zdaniu można znaleźć wiele elementów do poprawy, np. szyk zdania, ekwiwalenty terminologiczne czy wręcz błędy merytoryczne (więcej przykładów takich elementów można znaleźć w książce „Zawód: tłumacz” dostępnej pod adresem www.zawodtlumacz.pl).

O ile w przypadku lingua franca (czyli obecnie języka angielskiego) poprawność przetłumaczonego przez translator tekstu może zweryfikować niemal każda osoba posługująca się angielskim na poziomie średniozaawansowanym, to w przypadku mniej popularnych języków, takich jak niemiecki, francuski czy włoski, poprawności przekładu nie jest już tak łatwo zweryfikować – nie mówiąc już o językach bardziej „egzotycznych”. Nie trzeba chyba mówić, do czego może prowadzić opublikowanie takiego przetłumaczonego maszynowo, niesprawdzonego przez zawodowego tłumacza tekstu…

Co odróżnia profesjonalne tłumaczenie od maszynowego?

Osoby, którym zależy na dobrej opinii wśród swoich odbiorców tekstu (np. tekstu strony internetowej kierowanej do obcokrajowców, przekładu wydanej własnym sumptem książki, tłumaczenia instrukcji obsługi sprowadzanych z zagranicy artykułów handlowych itp.), nie powinny się decydować na pozorne oszczędności w postaci przetłumaczenia tekstu z pomocą translatorów internetowych czy innych silników tłumaczenia maszynowego.

Jak wspominam w książce “Zawód tłumacz”, translatorom internetowym / silnikom tłumaczeniowym w dalszym ciągu brakuje wyczucia językowego – nawet w przypadku najpopularniejszego języka, jakim jest język angielski, nie wspominając już o mniej popularnych językach. Kopiowana do tekstu tłumaczenia interpunkcja tekstu źródłowego; nieodpowiednia w danym kontekście terminologia; nieuwzględnianie materiałów referencyjnych; błędy w tekście źródłowym, których „translator” internetowy nie potrafi wychwycić – to tylko niektóre z elementów, które mogą negatywnie wpływać na jakość czy poprawność tłumaczenia.

Żadna szanująca się firma nie zdecyduje się na pełne przejście na „usługi” translatorów – czy to z powodu ryzyka ośmieszenia się w oczach swoich odbiorców, istniejących wymogów prawnych, czy też z powodu ryzyka zaistnienia nieprzyjemnych konsekwencji w przypadku wystąpienia błędów w tłumaczeniu, które mogą nieść ze sobą negatywne skutki w postaci strat materialnych odbiorcy tekstu lub wystąpienia u niego uszczerbku na zdrowiu (np. z powodu błędnie przetłumaczonej instrukcji obsługi danej maszyny).

Podsumowanie

Odpowiadając zatem na zadane w tytule pytanie: „Po co komu dziś tłumacz pisemny?” – po to, aby zapewnić zgodność z oczekiwaniami dotyczącymi jakości zarówno odbiorców tekstu, jak i jego autora.

Ponadto zadaniem tłumacza jest zagwarantowanie poprawności (pod wieloma względami) przetłumaczonego tekstu, czego tłumaczenie maszynowe nie jest w stanie zagwarantować. Wady korzystania z tłumaczenia maszynowego są oczywiste i sprawiają, że w wielu przypadkach tego typu tłumaczenia mogą wyrządzić więcej szkody niż pożytku. Jasne jest, że jeszcze przez długi czas tłumacze pisemni nie zostaną zastąpieni przez tłumaczenie maszynowe, stojąc na straży poprawności zarówno merytorycznej, jak i językowej, a same „translatory” powinno się traktować jak kolejne narzędzia pomocne w pracy zawodowego tłumacza pisemnego.

Remigiusz Bodzenta
Strona: www.zawodtlumacz.pl
Profil na Facebooku